Remisem 1:1 zakończyło się spotkanie piątej kolejki rozgrywek klasy A pomiędzy GTS Rusocin a GKS II Kolbudy.
W mecz zdecydowanie lepiej weszli zawodnicy z Kolbud. Tylko w pierwszych piętnastu minutach powinni prowadzić przynajmniej dwoma bramkami. Przez całą pierwszą połowę gra toczyła się tylko do jednej bramki. GKS groźnie atakował ale brakowało skuteczności. Sytuacji sam na sam nie wykorzystali m.in. Paweł Jasik i Dymitr Adamonis. Padło kilka groźnych strzałów z dystansu i kilka fajnych dośrodkowań z linii bocznej boiska lecz piłka nie znalazła drogi do bramki. Gospodarze ograniczali się do wyprowadzania kontr i szukali swoich szans w stałych fragmentach gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową uderzył pomocnik Rusocina ale kapitalną interwencją popisał się Kamil Bieniewicz. To była jedyna okazja do strzelenia gola podopiecznych Sławomira Ficka w pierwszej połowie.
Druga połowa była nieco bardziej wyrównana ale kolejne okazje do zdobycia gola miały rezerwy GKS-u. Gospodarze po niecałych dwudziestu minutach gry musiały radzić sobie w dziesięciu. Czerwoną kartkę za przerwanie kontrataku ujrzał pomocnik Rusocina, choć wydaje się, że w tej sytuacji wystarczyło pokazać "żółtko". Kilka minut po tej sytuacji Kolbudy otworzyły wynik. Dośrodkowanie z głębi pola za linię obrony trafiło do Dawida Groszka, który zgrał ją głową do nabiegającego z drugiej strony Kamil Króla. Temu pozostało już tylko wepchnąć piłkę do pustej bramki. Grający z przewagą jednego zawodnika piłkarze GKS-u poszli za ciosem i stworzyli cztery kapitalne okazje do podwyższenia wyniku. Najpierw Dawid Groszek w sytuacji sam na sam uderzył ponad bramką, potem Adrian Arent stojąc zupełnie nie pilnowany na siódmym metrze trafił prosto w bramkarza, aż w końcu Kamil Krużewski dwukrotnie w pojedynkę rozmontował całą linię obrony lecz raz kopnął ponad bramką a za drugim niepotrzebnie przełożył sobie piłkę i z interwencją zdążyli gospodarze. Niestety katastrofalna skuteczność pod bramką przeciwnika zemściła się. Gospodarzom wystarczyło jedno prostopadłe podanie, które minęło linię obrony. Do piłki dotarł Michał Paśko i pokazał naszym zawodnikom jak wykańcza się akcje jeden na jeden z bramkarzem.
Wynik remisowy utrzymał się do końca meczu. Dla Rusocina ten jeden punkt okazał się na ten dzień wszystkim co mogli osiągnąć, dla Kolbud to ogromny niedosyt, bo sytuacji do zdobycia kolejnych goli było całe mnóstwo. Zabrakło skuteczności i to właśnie tym stwierdzeniem należy opisać grę GKS w sobotnim spotkaniu.